Wielu menedżerów awansuje na stanowisko kierownicze dlatego, że byli świetnymi specjalistami. Znało się produkt, proces, klientów – więc naturalnym krokiem było „zrobienie lidera” z osoby, która do tej pory świetnie radziła sobie indywidualnie. Problem w tym, że rola menedżera wymaga zupełnie innego zestawu kompetencji niż praca ekspercka. Zamiast „robić samemu”, trzeba budować zespoły, delegować, motywować, rozwiązywać konflikty i myśleć strategicznie. Pierwszym etapem rozwoju osobistego menedżera jest świadomość siebie. Zrozumienie własnych mocnych stron, słabości, schematów reakcji w stresie czy na krytykę. Bez tej wiedzy łatwo wpaść w pułapkę mikrozarządzania, wybuchowości, unikania trudnych rozmów albo przeciwnie – przesadnego dążenia do bycia lubianym kosztem jasnych wymagań. Dobry lider ma odwagę przyjrzeć się sobie, przyjąć feedback i na tej podstawie się zmieniać. Kolejny krok to rozwijanie kompetencji komunikacyjnych. Jasne stawianie celów, udzielanie konstruktywnej informacji zwrotnej, prowadzenie rozmów rozwojowych i mediowanie w konfliktach to umiejętności, których można się nauczyć. Wymagają one jednak praktyki, a nie tylko przeczytania jednej książki o leadershipie. W tym procesie pomagają mentoring, coaching, szkolenia, ale też zwykła uważność w codziennych sytuacjach. Coraz więcej menedżerów sięga po narzędzia cyfrowe, które wspierają ich w zarządzaniu zespołem. Dobrze skonfigurowana platforma internetowa do zarządzania projektami pozwala śledzić postęp prac, priorytety i obciążenie poszczególnych osób. Dzięki temu zamiast dopytywać każdego z osobna „na jakim etapie jesteś?”, lider widzi od razu, gdzie pojawiają się opóźnienia, kto jest przeciążony, a gdzie można przekierować zasoby. Transparentność danych staje się sprzymierzeńcem w podejmowaniu decyzji. Rozwój menedżera to jednak nie tylko narzędzia, ale też umiejętność zarządzania własną energią. Osoba, która cały czas „gasi pożary”, szybko się wypala. Potrzebne są rytuały: czas na pracę głęboką, czas na myślenie strategiczne, czas na rozmowy z ludźmi, ale także czas na odpoczynek. Lider, który ignoruje własne granice, staje się nerwowy, chaotyczny i nieprzewidywalny, co odbija się na całym zespole. Nie można zapominać o roli wartości. Menedżer, który jasno komunikuje, co jest ważne w firmie – uczciwość, jakość, szacunek, rozwój – tworzy ramy, w których ludzie mogą podejmować decyzje. Jeśli deklarowane wartości są spójne z codziennymi decyzjami, zespół czuje bezpieczeństwo psychologiczne. Jeśli natomiast jedno mówi się na slajdach, a co innego robi w praktyce, szybko pojawia się cynizm i demotywacja. Dobry lider otacza się też ludźmi, którzy mają odwagę powiedzieć mu prawdę. Buduje relacje oparte na zaufaniu, w których feedback płynie w obie strony. Zadaje pytania: „Co mogę robić inaczej, żeby lepiej wspierać zespół?”, „Co cię najbardziej blokuje w pracy?”, „Jakie masz pomysły na usprawnienia?”. W ten sposób rozwój menedżera staje się nierozerwalnie związany z rozwojem całej grupy. Ostatecznie rozwój osobisty lidera to droga, a nie cel do „odhaczenia”. Zmieniają się rynki, technologie, zespoły, a wraz z nimi zmienia się rola menedżera. Ten, kto zatrzyma się na etapie „już wszystko wiem”, szybko zostanie w tyle. Ten, kto pozostanie ciekawy, otwarty na naukę i gotowy przyznać się do błędu, ma szansę budować nie tylko wyniki, ale też środowisko pracy, w którym ludzie naprawdę chcą być.